O nas

PARENTA Erbenermittlung
Peter Birkholz

jest małym biurem w Berlinie, które w orkiestrze branż gra najwyżej na flecie piccolo. Jednak prawie tak samo długo jak istnieje działalność zabezpieczania spadku, należy ono do pełnowarościowej grupy instrumentόw drewnianych, ktόremu to niekiedy przypadają nawet partie solowe. Z nami jest podobnie: kiedy chodzi o rozwiązanie naprawdę skomplikowanego problemu, a sam Manpower nie daje gwarancji powodzenia, wtedy my „mali” stajemy się duzi – jako PARENTA – biuro, które od ponad 20 lat osiąga sukcesy.

 

Dwaj tropiciele – mocny Team!

Czas przemian

W środku lat 90-ych liczba i wielkość biur, trudniących się zabezpezpieczaniem spadku w Niemczech były ograniczone, a ich warunki dla wszystkich jednakowe. Niewyjaśnione przypadki ogłaszano w prasie lokalnej + BUNDESANZEIGER i każdy mógł sądom spadkowym lub kuratorom spadku świadczyć swoje usługi. Wieniec laurowy otrzymywał ten, kto najszybciej we wszystkich problemach znalazł rozwiązanie oraz spełnił wszeslkie wymogi. Honrarium dla podejmującego starania o zabezpieczenie spadku zależało jednak nie od ilości włożonej pracy, lecz wyłącznie od rezultatu – tak ustawodawstwo.

I tak na przykład w ogłoszeniu o poszukiwanie spadkobierców po „Marlitt Tiedemann z Lichtenberga“ gazeta BILD z 29 lipca 1998 na tytułowej stronie donosiła: „Zaoszczędziła 340 000 marek!” Ale w jakim celu, dla kogo? Oprócz zasiedziałych starych firm z branży cały szereg przedsiębiorców zaczęło starać się o znalezienie odpowiedzi na te pytania. Akta sądowe wykazały 18 biur od Szlezwigu po najbardziej oddalone na południowy kraniec Republiki instytucji. W końcu wygraliśmy my. Dzisiaj jest to już ponad 100 takich spraw w prawie wszystkich formach prawnych i zupełnie innych kręgach kulturowych!

 

Gazeta BILD, artykuł z 30.07.1998

 

Nierozwiązywalne przypadki

Sukcesy jak sprawa spadkowa Tiedemann z pewnością spowodowały, że jakość i tempo naszej pracy było doceniane, co w ciągu lat owocowało licznymi zleceniami. Oprócz przypadków, które dzięki naszej zwykłej dyscyplinie, pracowitości i  determinacji udawało się doprowadzić do pozytywnego końca, napotykaliśmy wciąż na sprawy, które na początku wydawały się być nie do rozwiązania, a mimo to kończyły się sukcesem.

Przykładem jest sprawa spadkowa, w której przez 8 lat, też z pomocą adwokatów –specjalistów, nie udało się w wystarczający sposób udowodnić roszczeń wiadomych sądowi spadkobierców. My wypełniliśmy tę lukę tak zwanymi poświadczeniami zastępczymi, które miały tę samą moc dowodową, jak dokumenty urzędowe, i zgodnie z oczekiwaniem, znalazły akceptację sądu. Kiedy w kolejnej linii pokrewieństwa nic nie posuwało się już do przodu, wspólnie z wyspecjalizowanym instytutem zorganizowaliśmy przeprowadzenie testu chromosomu Y obejmującego cztery pokolenia wstecz (coś w rodzaju testu na ojcostwo). Dla pewności sądu zostało udowodnione ekspertyzą naukową, że dwaj mężczyźni w sprawie, z Berlina i z Badenii Wirtenbergii, poprzez wspólną parę pradziadów byli ze sobą spokrewnieni. To uratowało roszczenia całej linii pokrewieństwa.

Ciekawy historycznie przypadek był, kiedy spadkodawca, pochodzący z Prus Wschodnich, pomimo swych niecałych 13 lat, jednak słusznej postury, wyjechał wiosną 1945 na obóz dla dzieci z biednych rodzin (Kinderlandveschickung) i nie powrócił do domu. Odnalazł się później niedaleko Ribnitz w Meklemburgii jako pomocnik na lotnisku wojskowym. Do swojego roku urodzenia dodał dwa lata życia (lub były mu dodane ?). Niemiecką wersję swojego byłego polskiego imienia i nazwiska zawdzięczał rozporządzeniu Dyrekcji Policji w Grudziądzu [Polizeidirektor in Graudenz] i Rządu Prowincjonalnego w Kwidzyniu [Regierungspräsidenten Marienwerder] z 1942 roku. Po zwolnieniu z brytyjskiej niewoli mieszkał on prawie 70 lat w Nadrenii z praktycznie fałszywą tożsamością podczas gdy w orzeczeniu polskich sądów dane osobowe innych członków rodziny zostały doprowadzone ponownie do początkowego wpisu w akta urodzenia.

 

Dopiero polski akt urodzenia wyjaśnił sprawę: spadkodawca był dwa lata młodszy niż podał on niemieckim władzom pod koniec wojny.

Miało to tragiczne skutki dla spadkodawcy i jego rodziny, gdyż wszelkie próby wyjaśnienia jego losu, podejmowane przez innych, a ostatnio przez jego matkę rok przed jej śmiercią przy pomocy Polskiego Czerwonego Krzyża, musiały kończyć się porażką. Zrozumiałe jest, że sukces osiągnięty dzięki skrupulatnym badaniom był dla polskiego bratanka spadkodawcy o wiele ważniejszy niż sam spadek.

 

Trzeba mieć też szczęście

Przy wszystkich talentach i umiejętnościach doza szczęścia też składa się często na sukces naszej pracy. Z drugiej strony istnieją też przypadki, gdy spadkobiercy są początkowo w ogóle nieznani lub nie są świadomi należącego się im spadku (§ 1960 niem. kodeksu cywilnego /BGB) i droga ustwowej kolejności dziedziczenia nie przynosi rezultatu. Dotyczy to szacując mniej niż dwu procent naszych współcześnie żyjących, co jest prawdopodobnie przyczyną, dlaczego ustalenia czynione przez fachowców z branży spadkowej osiągają przeważnie niską skuteczność, a starających się o zabezpieczenie spadku traktuje się z rezerwą (jak przedstawicieli handlowych przy drzwiach) i z uprzedzeniem.

Kontakt telefoniczny jest przeważnie okazją do wyjaśnień i odpowiedzi na pytania. Chętnie odsyłamy do licznych artykułów w internecie, przede wszystkim na stronę związku VERBAND DEUTSCHER ERBENERMITTLER e.V., gdzie nasze odpowiedzi na „często zadawane pytania” wywodzą się z długoletnich doświadczeń zawodowych naszych kolegów.

 

Zła rada może drogo kosztować

Chcąc wyjaśnić niejasności w prawie spadkowym oraz wątpliwości w zagadnieniach prawa umów chętnie sięga się po poradę do adwokata. Popieramy to jak najbardziej. Proszę jednak wziąć pod uwagę, że stan wiedzy fachowej z dziedziny zabezpieczania spadku jest w społeczeństwie ogólnie mały, a u adwokatów, niestety, też w przedziale wiedzy specjalistycznej. I jeśli  adwokat nie ma wiedzy w tej dziedzinie, a przy tym nie jest gotów zająć się podstawami prawnymi i odnośnie orzecznictwem aż po Wyższy Sąd Krajowy (OLG)  i Federlany Trybunał Sprawiedliwości (BGH), szybko wydawane orzeczenia prowadzą często do jeszcze większej niepewności.  Dlatego wciąż i wciąż zalecamy, aby dowiedzieć się w dziale spadkowym miejscowego sądu rejonowego o kuratora spadkowego, którym są też przeważnie adwokaci. Byłoby szkodą dla Państwa – i oczywiście też dla nas – gdyby niefortunna porada spowodowała, że nabyte prawo nie zostałoby wyegzekwowane i musieliby Państwo zrezygnować ze spadku, obojętnie jakiej by on nie był wielkości.

 

Nasze Credo

Konieczną bazę zaufania budujemy głównie przez wyniki naszej pracy. Są one po części sprawdzalne i wykraczają naturalnie daleko poza samą wiedzę rodziny. Przy nawiązaniu kontaktu z kandydatem do spadku znamy już więc kontekst spadkowy. Czego natomiast nasz „repertuar badawczy” nie obejmuje, to spełnienie żądania (tzw. imienników), dostarczenia za pomocą formularza danych dotyczących członków rodziny i najlepiej też zdobycia odpowiednich dokumentów. Bez wątpienia oszczędza to czas i koszty, ale często dotyczy osób spoza kręgu kandydatów, co budzi oczekiwania nie do spełnienia.

 

 Związek między jakością i sukcesem

Z czego jesteśmy też dumni? Jesteśmy dumni, że do dzisiejszego dnia wszystkie nasze wnioski o stwierdzenie nabycia spadku, które opierają się na wynikach naszej ponad 20-letniej pracy, zostały zatwierdzone. Nie zadarzyło się też, aby jakieś stwierdzenie o nabyciu spadku z powodu nieprawidłowości musiało zostać później cofnięte.

Kto i w jakiej części należeć będzie do beneficjentów spadku można powiedzieć jednak najwcześniej po zakończenia postępowania sądowego. O ustaleniu spadkobiorców i potwierdzeniu roszczeń (udziałów) decyduje ostatecznie, poprzez wystawienie dokumentu o stwierdzeniu nabycia spadku, tylko sąd. Tak czy inaczej możemy Państwu zagwarantować różnorakie informacje dotyczące historii Państwa rodziny, co często staje się początkiem dalszych poszukiwań w tej ciekawej materii, jaką jest genealogia. Życzymy Państwu w tym szczęścia + sukcesów!